Rimmel - 200 Princess Pink
12:35Czyli tym razem dzięki Rimmelowi "jestem księżniczką". ;)
Princess Pink to odcień z tych słodko-cukierkowych. Buteleczka prezentuje ładny różyk, jednak po nałożeniu na paznokcie pojawiają się nuty brzoskwiniowe. Dla mnie odcień bardzo na tak.
Jeśli chodzi o krycie, to lakier jest dość mało napigmentowany. To jednak kwestia gustu. Wielu nie będzie to odpowiadało (choć zawsze można wspomóc go kolorową bazą), jednak ja przy takich odcieniach lubię prześwitujące końcówki. Dla mnie to efekt dość lekki i naturalny, takie ładne nude.
Za to pędzelek - dla mnie rewelacja. Mój ulubiony typ, czyli krótki i szeroki. Do tego lekko ścięty, co mocno ułatwia dojechanie do krawędzi paznokcia. Lakier ładnie się rozprowadza, bez smug i rozlewania. Nie schnie długo - oczywiście, trwa to nieco dłużej niż magiczne 60 sekund - lecz ja jak zawsze nałożyłam ukochany top Good to Go od Essie. Dziś mam Princesskę piąty dzień i, ku mojemu zaskoczeniu po całotygodniowych nadgodzinach spędzonych na stukaniu w klawisze końcówki nie są nawet pościerane. Krótko podsumowując - kolejny dobry lakier za niewielką cenę w moim zbiorze.
8 komentarze
Kolor przyjemny, ale dla mnie krycie za słabe. Kiedyś lubiłam przy lakierach nude prześwitujące końcówki, teraz mnie to irytuje :P
OdpowiedzUsuńJak wspomniałam - kwestia gustu. Niewykluczone, że i mnie się odmieni. :p
OdpowiedzUsuńno właśnie, też się boję tego prześwitywania :/ ale wtedy używam jako bazy białego lakieru i gitarka ;)
OdpowiedzUsuńMam biały lakier właśnie na cele bazy, ale jakoś jeszcze nigdy go nie użyłam. :>
OdpowiedzUsuńKolor piękny, ale mnie by irytował fakt prześwitywania jednak :P
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to jeszcze dwie warstwy musiały by być, krycie jest strasznie słabe
OdpowiedzUsuńLepiej byłoby chyba z białą bazą, niż pięcioma warstwami. :)
OdpowiedzUsuńŚliczny :) Ale faktycznie - bez prześwitu byłoby chyba lepiej.
OdpowiedzUsuńDziękuję za Twój komentarz. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej. :)