Essence - Love Letters
18:43Razem z moją zakupową kompanką, oczarowane swatchami zawędrowałyśmy przed szafę Essence w poszukiwaniu limitki Love Letters. I tak w moje szpony wpadły dwa lakiery - I got a crush on blue! i Grey-headed lovebird.
Wybrałam pastelową, rozbieloną szarość i błękit. Zachwycił mnie smukły, wąski kształt buteleczek. Do tego niska cena - czyżby zakup w dziesiątkę? Obu nam się tak wydawało.
Wczoraj jednak dostałam smsa, że lakier to porażka. Trochę zawiedziona, ale jeszcze z odrobiną nadziei - bo może złapała jakiś wadliwy egzemplarz? - sięgnęłam po swoje.
No i... Klops. Owszem, na paznokciach prezentuje się bardzo ładnie. Jednak jeśli chodzi o aplikację, to małe, pięknie opakowane koszmarki. Baaardzo rzadkie, skórki za chwilę miałam pozalewane. Do tego potężne smużenie, brr. Do krycia potrzebne dwie porządne warstwy. Ponadto, po kilku godzinach zauważyłam małe kropeczki - prawdopodobnie coś w rodzaju pęcherzyków powietrza, ale popękanych. Wygląda, jakby lakier został ponakłuwany cieniutką igłą. Niestety nie jestem w stanie złapać tego na zdjęciu. Na całe szczęście, w oczy się nie rzuca, więc nie zmyłam.
Czy jeszcze do niech wrócę? Na pewno, bo mimo wszystko kolory bardzo mi się podobają. Może dam im trochę czasu, poczekam na zgęstnienie? Zobaczymy.
6 komentarze
Moja brzoskwinka ma tak piękny kolor, ale tak się warzył na paznokciach:( rozlewał się i nie krył:( może faktycznie ja zgęstnieje będzie lepszy ?
OdpowiedzUsuńŚwietne kolorki :)
OdpowiedzUsuńpiękne kolory i świetnie razem wyglądają !
OdpowiedzUsuńU mnie niestety lakiery z Essence zupełnie się nie sprawdzają. Jedyne na co zwracam uwagę będąc przy ich szafie to toppery i brokaty :D
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o lakiery kolorowe, to też wcześniej nie miałam z nimi do czynienia. Ale błyszczące topy - jak najbardziej! ;)
OdpowiedzUsuńnie przepadam za limitowanymi lakierami z essence, zazwyczaj właśnie mają dziwną konsystencję :D ale kolory piękne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za Twój komentarz. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej. :)