Nie taki szczur straszny...

19:56

Zauważyliście, że mamy zwierzaki blogosfery? Głównie są to koty i psy. Śledząc instagramowe profile koleżanek - blogerek zachwycam się Kulką Pepper, Rudym Agu czy brytyjczykami Sroki. Ale i sama mam pupile, którymi  mogę się pochwalić!



Ci z Was, którzy podglądają mnie na Instagramie widzieli moje stadko - aktualnie cztery szczurzyce. I zamierzam pokazać je jako słodkie futrzaki. Jako szczurzą mamę boli mnie stereotyp szczur = zaraza. Nieco krzywdzący swoją drogą, bo to nie same szczury zarażały dżumą, a pchły mieszkające w ich futrach. Niemniej, szczury hodowlane są skrajnie różne od dzikusów.


Przede wszystkim - słodkie ryjki! Spojrzy to to na Ciebie z głupkowatą, rozbrającą miną, błyszczącymi oczyskami i sterczącymi uszami. Przeciągłe "awwwww" samo się ciśnie...



Patrzy tak po przegryzieniu kabla...


... poszatkowaniu podprowadzonej skarpetki (zdarzyła się też koszulka lubego i mój sweter)...


... czy bezczelnym podprowadzeniu ogórka z kanapki.


Mogłabym wyjść na wariatkę, gdyby ktoś usłyszał przez ścianę moje "zostaw paznokcia, nie zrobiłam jeszcze zdjęć!", "przestań deptać jej po głowie", "nie zjeżdżaj po nodze!" czy "to moje chrupki, swoje masz w klatce". Ale czy każdy miłośnik zwierząt nie ma lekkiego świra, no takiego leciutkiego?


Każda z moich szczurzyc jest/była wyjątkowa i każda ma odpowiednie imię. Prozac była szczurem, który zawsze poprawił nastrój; Pinky to mały świr przypominający smukłością bohatera kreskówki; Granda za malucha urządzała głośne piszczenie, kiedy jej czegoś zabranialiśmy; Melka miała na grzbiecie pręgę w kolorze karmelka. W moim odczuciu samice są bardziej charakterne od samców, dlatego zdecydowałam się na stado żeńskie. Stado, bo szczur w pojedynkę to szczur nieszczęśliwy!


I tylko jedno boli - to, że żyją tak krótko. Bo średnia życia wynosząca dwa lata to zaledwie chwila, skandalicznie krótka. Przynoszę do domu miesięczne maleństwo, a ono zaraz staje się dwuletnią staruszką, z siwym pyszczkiem i słabnącymi nóżkami. Bywa, że boję się nowego szczura, bo boję się pokochać i zaraz stracić. Tak jak straciłam prawie półtoraroczną Melkę po miesiącu walki o wyleczenie chorego serduszka, kiedy to odwiedzałyśmy wetkę co kilka dni. Do tej pory nie mogę się otrząsnąć i pisząc to mam łzy w oczach - wciąż pamiętam te ostatnie dni, które obie spędziłyśmy na łóżku, zastanawiając się ile jeszcze takich wieczorów nam zostało. Za mało...


Ale nauczyłam się przy tych maluchach jednej bardzo ważnej rzeczy. Nie czekać, nie odkładać. Żyć TERAZ. Bo czas płynie za szybko. A za te dziesiąt lat chciałabym być jak Mrówka - moja staruszka, która mimo guza nienadającego się do wycięcia przez zbyt zaawansowany wiek, przerzedzonego futerka i zawodzących czasem łapek w ostatnich dniach cieszyła się bardziej niż młode, kiedy otwierałam klatkę i nieporadnie - bo łapki już nie były tak sprawne - wdrapywała mi się na ręce w akompaniamencie chrupania ząbkami (odpowiednik kociego mruczenia). Wyciągnąć z życia, ile tylko mogę.

I żeby nie zakończyć tak melancholijnie - zdjęcie Melissy, które zaszczurzonych znajomych niemal przyprawiło o cukrzycę. ;)




A teraz przyznać się - są tu jacyś szczurnięci? ;)

You Might Also Like

16 komentarze

  1. Jakie słodkości kochane. <3 Sama chciałabym takie mieć. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przedstawiłaś te stworki w samych dobrych słowach. Aż chciałoby się mieć takiego świra :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo tak je właśnie postrzegam. :) Wiadomo, że to tylko zwierzaki i niejednokrotnie coś zniszczą, hałasują w nocy czy mnie boleśnie dziabną. Ale to naprawdę zdecydowana mniejszość. :)

      Usuń
  3. Są szczurnięci :) Niedługo do mojego dwubabowego stadka dołączy trzecia kruszynka :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Autentycznie się wzruszyłam w połowie tego postu. Świetną masz szajkę łobuziaków (a raczej łobuziaczek) : D Szczury mają swój urok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szajka to idealne określenie! ;) to cudowne zwierzaki. :)

      Usuń
  5. Szczurów osobiście się boję, ale rozumiem Twoje uczucia do nich (i się wzruszyłam) - straciłam dwa wierne, kochane i najlepsze w całym wszechświecie psy. Jeden był kundelkiem, druga była w 90% jack russell terrieriem i wiem, że innej rasy nie chcę (może też chcę, żeby ktoś 'dokończył' jej króciutkie życie...), bo mam ogromny sentyment.
    Łobuziary są świetne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ile mam znajomych, którzy szczurów się boją/brzydzą, ale po odwiedzeniu mnie zostali zauroczeni i przy następnej wizycie sami domagali się otwarcia klatki? ;)

      Usuń
  6. Szczurki są cudowne, bardzo chciałabym mieć chociaż jednego, ale wiem, że domownicy by tego nie przeżyli... a szkoda, bo szczurek to inteligentna "bestyjka" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego ja najpierw wyprowadziłam się z domu rodzinnego. :) Choć teraz, kiedy rodzice mnie odwiedzają, to zawsze muszą chociaż chwilę wyczochrać szczury. ;) I rada na przyszłość - nigdy jeden szczur, co najmniej dwójka! :)

      Usuń
  7. Przesłodkie. Sama kiedyś miałam szczura i uwielbiam te maleństwa. Niestety za krótko żyją co mnie strasznie martwi i raczej się już na żadnego nie zdecyduje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, ale jak na razie nie wyobrażam sobie nie mieć przy sobie tych małych bandziorów... :)

      Usuń

Dziękuję za Twój komentarz. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej. :)

FlyB - Moda i Uroda
zBLOGowani.pl