Już jakiś czas temu wymyśliłam sobie, że chcę lakier w kolorze takiego trochę brudnego różu. Nie muszę chyba mówić, że jeśli się szuka jakiegoś konkretnego odcienia, to jest cała masa prawie, ale znalezienie TEGO graniczy z cudem? Jednak szczęście się do mnie uśmiechnęło i podczas którejś z wypraw do Rossmanna serce zabiło mi mocniej przy szafie Wibo - jest! Wreszcie! Mój Ci on! ;)
Generalnie nie jestem fanką piasków, wyjątkiem jest mój ukochany Snow Dust. Czasem jednak zdarzy się, że wpadnie mi w ręce egzemplarz, który na swój sposób zauroczy, rekompensując katusze przy zmywaniu. Jednym z takich właśnie jest mały, nieco mroczny Opi.
Pokażę Wam dziś dwójeczkę, która towarzyszy mi przy wykonywaniu każdego manicure. Jedna z buteleczek go zaczyna, druga kończy. Spisują się na medal i wiem, że w najbliższym czasie będą mi towarzyszyć. Ciekawi?
Jakoś strasznie długo zajęło mi zdobycie zwykłej, srebrnej tasiemki. Kiedy jednak wreszcie wpadła mi w ręce, jeszcze tego samego dnia zmalowałam coś, co już od dawna siedziało mi w głowie - klasyka w czerni, szarości i srebrze.
Najkrótszy miesiąc roku już za nami. Tak jak w zeszłym roku jeden weekend ferii spędził u nas mój brat, rodzice też przyjechali na jeden dzień - mieliśmy więc pełną chatę. :) A co poza tym?
U Was też Monopoly budzi takie emocje? / M. i jego ulubienica Pinky / Moja piękna paczka-niespodzianka (można przeczytać tu)