Ze wszystkich paznokciowych przydasiów, jakie zgromadziłam najlepszym jest silikonowa mata do stempli. Niby taki sobie bajer, ale okazuje się, że warto sobie ten bajer sprawić.

Przede wszystkim taka mata jest wygodna, zabezpiecza podłoże - już wspominałam, że często zdarza mi się je pobrudzić lakierem. Poza tym, kiedy maluję coś pędzelkiem mogę na niej wylać odrobinę lakieru zamiast kombinować gdzieś obok na folijce czy czymś podobnym. Jeśli chodzi o główne zastosowanie, czyli naklejki ze stempli dopiero się uczę i nie są jeszcze idealne, ale jest dużo lepiej i wygodniej niż dotychczas.





Początkowo miałam problem z odbijaniem wzorów. Okazało się jednak, że to tylko kwestia wprawy i jak widać, wzory przenoszą się na matę bardzo ładnie. Wygodnie mi się kolorowało. Gotowe naklejki zdejmuje się szybciutko, wysychając brzegi leciutko odchodzą więc można od razu chwycić pęsetą.
Użyłam dwóch płytek z BPS, ale tę z większymi piórkami pokażę Wam bliżej. Piórka są częścią łapacza snów. Przepiękny wzór!




Muszę jeszcze popracować nad nakładaniem naklejek na paznokieć, bo idzie mi to ciut opornie. Ale generalnie jestem zachwycona i matą, i płytką. Już podaję linki, gdzie możecie je znaleźć w sklepie, mata tutaj, a płytka tutaj. Mata jest w dwóch wariantach rozmiarowych, ja mam tę większą.


Używacie mat do stempli? A jeśli macie jakieś porady w kwestii dopasowywania naklejek do paznokcia, podzielcie się!