Cześć, 2017!

20:11

Przyznam szczerze, że rok 2016 pożegnałam z ulgą. Technicznie rzecz biorąc pierwszy stycznia jest po prostu kolejnym dniem po trzydziestym pierwszym grudnia, w tym przypadku niedzielą po sobocie, ale to dobry moment na takie symboliczne odcięcie. Ja robię to chyba pierwszy raz, czuję tę potrzebę i pomaga mi to pozytywnie się nastroić.


Myślę, że najtrafniejszym określeniem minionego roku będzie szalona sinusoida. Był przepełniony smutkiem, rodzierającymi serce wiadomościami i morzem łez, ale także momentami radości i spełniających się marzeń. Nie chcę pisać o tych "dołach" - z tym, co się dało jakoś się uporaliśmy, ale nie da się pogodzić z odejściem trzech bliskich nam osób w zaledwie kilkumiesięcznych odstępach. Skupię się więc na tych najlepszych chwilach i krótko się z Wami nimi podzielę.



Nasze mieszkanie, nasz kąt, nasz azyl. Zamiast kabla wisi już kinkiet. ;) Po tułaczce przez wynajmowane mieszkania z dziwnymi ludźmi i masą ograniczeń nie posiadaliśmy się ze szczęścia mogąc w końcu mieszkać po swojemu, na spokojnie. Mogliśmy wreszcie mieć swoją upragnioną sypialnię, swoje kolory ścian. Była też nasza pierwsza choinka, pierwsze święta i pierwszy sylwester u nas. Każdy z tych momentów wspominam z szerokim uśmiechem.


Nie mogę nie wspomnieć oczywiście o Bamboszu. To kot, który psychicznie gasł w schronisku, a niewydolne nerki tylko utrudniały mu znalezienie domu. Usłyszałam nawet, że zdjęliśmy go z ostatniej prostej. Było jeszcze sporo problemów z jego zdrowiem, przez chwilę nawet zrobiło się bardzo groźnie. Ale walka wreszcie się opłaciła i od października po każdej kontroli obserwujemy spadający parametr nerkowy. Bambosz każdego dnia odwdzięcza się nam za tę troskę tak wspaniale, jak chyba tylko zwierzęta potrafią. Nie bójcie się brać pod opiekę chorych zwierzaków - to wymaga większego nakładu czasu i pieniędzy, ale radość z tych postępów i patrzenie na zwierzaka z coraz większą energią i chęcią do życia ze świadomością to moja zasługa zdecydowanie wynagradza wszystko z nawiązką.


Przy samym końcu coś, co pomogło pod koniec tego roku szczerze się uśmiechać, czyli powiedziałam tak. Moment i słowa, które wtedy usłyszałam mają dla mnie ogromne znaczenie i utwierdziły mnie w przekonaniu, że to ten jedyny. Mając go u swojego boku było odrobinę lżej, bo kiedy otulał kocem, przynosił ciepłą herbatę czy podawał chusteczki miałam pewność, że nie jestem sama.

Nie będę udawać, że kiedy było źle ja byłam dzielna i się nie poddawałam. Zdarzało mi się wejść po pracy do domu, pójść prosto do łóżka i praktycznie nie wychodzić z niego jeszcze przez cały kolejny dzień chowając się przed światem. Był krytyczny moment, kiedy już nie mogłam sobie poradzić, kiedy płakałam całymi popołudniami i nienawidziłam świata, który po tym wszystkim jeszcze zabrał mi ukochaną babcię. Ledwie kilka tygodni temu czułam się, jakbym miała się za moment rozpaść i nigdy nie pozbierać - dziś już jest lepiej i właśnie dlatego o tym mówię.

Pamiętajcie, że jak bardzo źle by nie było, ile przykrych rzeczy by Was nie spotkało i jak bardzo byście nie przeklinali losu - w końcu będzie lepiej. Bo po prostu musi. Zła passa się kończy, zaczyna się odrobina spokoju i można zebrać siły, naładować wyczerpane baterie.

Tego życzę i Wam, i sobie - jeśli miniony rok był zły, odetnijmy się od niego symbolicznie i starajmy się, aby nasze baterie były zawsze naładowane. Znajdźmy sposób, by zawsze być ponad, a jeśli poddamy się słabości, to tylko na chwilę. Otaczajmy się swoimi drugimi połówkami, rodzinami, przyjaciółmi - bez nich nie miałabym szans, by znaleźć w sobie jakąkolwiek motywację.
Nie wiem jak Wy, ale ja w tym całym zamieszaniu wiele fajnych rzeczy odpuściłam - w tym ten blog - ale teraz czuję dużą motywację do działania. :)


Wspaniałego 2017, i dziękuję, że jesteście tu ze mną!

You Might Also Like

17 komentarze

  1. Przede wszystkim (po raz kolejny) gratuluję zaręczyn! Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę z tego powodu :) A to, jak piszesz o swoim narzeczonym - nie ukrywam, że po cichu zazdroszczę i liczę, że kiedyś znajdę kogoś takiego ;)
    U mnie ten rok też był sinusoidą - najpierw dół, potem długo góra (wtedy do naszego domu trafiły dwa najlepsze na świecie psy!), żeby na koniec roku najpierw podłamać nas chorobą, a potem już dobić śmiercią cioci. Nadal jej brak jest totalnie surrealistyczny i nadal nie chcę wspominać pierwszych dni po śmierci i pogrzebu, ale już nauczyłam się mówić o cioci. To prawda, że czas leczy rany.
    I totalnie zgadzam się z Twoim zdaniem o zwierzakach - nasza Megi jest głucha, była bita, na początku nie dało się do niej podejść. Teraz, po prawie roku, daje się pogłaskać nawet mojemu bratu :) A jej radość, miłość - nie do opisania <3

    Życzę Ci, żeby ten rok był najlepszym rokiem :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Mogłabym o nim mówić o wiele więcej, ale to nie jest miejsce do tego. :) I nie wątpię, że i Twój się znajdzie!
      Tak, ja też nie mogę się przyzwyczaić do myśli, że kiedy pojadę do rodzinnego domu ten jeden pokój będzie pusty... Do takich rzeczy zwyczajnie nie da się przyzwyczaić, po prostu z czasem lepiej sobie z tym radzimy.
      Cudownie mi się czyta o Megi! Strasznie się cieszę, że na Ciebie trafiła. :)
      Cudownego roku kochana, mam cichą nadzieję, że znów zobaczymy się na Meet Beauty! :*

      Usuń
    2. Ty możesz mówić o wiele więcej o swoim narzeczonym, a ja o Megi :D
      Meet Beauty już niedługo w sumie, też mam nadzieję, że się spotkamy :D

      Usuń
  2. Ja również powitałam ten rok z wielką radością... 2016 nie należał do moich udanych. Ten będzie z pewnością lepszy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przykro mi z powodu babci :( Utrata kogoś bliskiego to największa trauma... Gratuluję "Tak" ;) A Bambosz - pięęęęęęękny! Uwielbiam kiciusie ;) Wielki szacun za to, co dla niego zrobiłaś :*
    SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. To teraz czas na piękne weselicho!!!! Wszytskiego wspaniałego w 2017 roku ;0)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki jest plan! ;) Tobie również wszystkiego wspaniałego. :)

      Usuń
  5. Piękny pierścionek! Gratuluję zaręczyn! :) Kolejny rok za nami, ale trzeba iść dalej :) Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :) dokładnie tak, teraz będzie tylko lepiej. :)

      Usuń
  6. Mówią, że los doświadcza tylko tych, którzy są w stanie przez to wszystko przejść. Tak czy inaczej dobrze, że wszystko zaczyna się układać. Koniec roku chyba juz zapowiedział dla Was piękny czas :) gratuluję ! Pierścionek jest prześliczny ! Pasuje do Twojej dłoni idealnie ;) a kocurek na pewno jest szczęśliwy. Dobrze, że jakiś % zwierzaków zyskuje nowe życie. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej. :)

FlyB - Moda i Uroda
zBLOGowani.pl